cinema.pl Newsy Dnia

środa, 10 maj 2023 19:06

Miałem wrażenie, że opowiadamy o bogactwie francuskiego dziedzictwa -Pio Marmai dla cinema.pl

Napisane przez 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Opublikuj na FacebookOpublikuj na Google BookmarksOpublikuj na Twitter

Eva Green, Vincent Cassel, François Civil, Pio Marmai  - fantastyczna obsada w zwiastunie filmu „Trzej muszkieterowie: d'Artagnan". Mamy WYWIAD Z PIO MARMAÏ, AKTOREM



JAKI MASZ STOSUNEK DO „TRZECH MUSZKIETERÓW” I SAMEGO DUMASA?
Dumas kojarzy mi się ze światem dzieciństwa. Mam odległe wspomnienie "Trzech muszkieterów", których kiedyś widziałem w adaptacji kinowej. Zachowałem nieco przestarzały jej obraz i pewne klisze, które kontrastują z nowoczesnością projektu Martina Bourboulona.

JAKA BYŁA TWOJA REAKCJA, GDY PRZECZYTAŁEŚ SCENARIUSZ ALEKSANDRA DE LA PATELLIÈRE I MATTHIEU DELAPORTE? I CO SPRAWIŁO, ŻE CHCIAŁEŚ WZIĄĆ UDZIAŁ W TYM PROJEKCIE?
Uderzyła mnie ich praca nad językiem. Wydaje mi się, że jest ona bardzo wierna duchowi Dumasa, a jednocześnie kompatybilna z tym projektem. Bardzo chciałem rozpocząć tę tytaniczną przygodę, pracować z Martinem i moimi aktorskimi partnerami. Wiedziałem, jakie mam szczęście, że zaproponowano mi rolę Portosa, który jest postacią literatury i kina.

JAK GO POSTRZEGAŁEŚ?
Portos jest zatwardziałym epikurejczykiem. Ma nienasycony apetyt, ale to nie znaczy, że porzuca swoich towarzyszy. Ma prawdziwą "korporacyjną" stronę! Jest do dyspozycji innych. Bardzo podoba mi się jego czułość, skromność również. Bardziej ujawnia się w drugiej części.

MACIE WSPÓLNĄ ENERGIĘ, PORTOS I TY!
To oczywiste, że Martin zaproponował mi tę rolę ze względu na energię, którą mam w sobie i którą jestem w stanie oddać w służbę postaci. W zbiorowej wyobraźni Portos nie czeka na to, co się wydarzy, on rusza z kopyta. Lubię to! Można było sobie wyobrazić starszego Portosa. Siłą tej obsady, jak mi się wydaje, jest gra z różnymi pokoleniami francuskich aktorów, z której wyłania się spójność i komplementarność.

JAK DOGADYWAŁEŚ SIĘ ZE SWOIMI PARTNERAMI?
François Civil i ja znamy się dobrze w pracy i w życiu. Myśl o grze z nim zawsze sprawia mi ogromną radość. Wiem, że będę mógł na nim polegać. Ma dyspozycyjność i hojność, którą rzadko widywałem. Znałem Romaina Durisa i Vincenta Cassela, ale wcześniej nie pracowaliśmy razem. Czułem, że się dogadamy i tak było. W sumie od rozpoczęcia prób do końca zdjęć spędziliśmy razem prawie rok, co tworzy pewne porozumienie.

JAK WYGLĄDAŁY TWOJE PRZYGOTOWANIA DO TEJ BARDZO FIZYCZNEJ ROLI?
To była dla mnie nowa przygoda. Mieliśmy ponad dwa miesiące treningów jeździeckich z trenerem Mario Luraschim. Musieliśmy przygotować i ustawić akrobacje na sześć miesięcy przed zdjęciami. Trenowaliśmy w sali gimnastycznej z fałszywymi dekoracjami, aby mieć pojęcie, jak to będzie wyglądać. Następnie przez dwa miesiące ćwiczyliśmy sceny walki, indywidualnie i zbiorowo. Musieliśmy być gotowi na planie, ponieważ kręciliśmy ujęcia sekwencyjne i walki musiały być spektakularne i wiarygodne. Te walki są brutalne, bo epoka, w której się odbywają, też jest brutalna, więc musieliśmy się przygotować fizycznie. Powinienem też wspomnieć, że do tej roli przytyłem dziesięć kilogramów. Najadłem się golonki ze skórą, żeby zagrać Portosa! Martin chciał, żebym był mocny i krzepki. Ale kiedy przybierasz na wadze, nie masz tego samego rytmu w grze. Moje ruchy były gęstsze, moje ciosy były cięższe. Ale wszystko musiało być szybkie i ultraprecyzyjne. To było jak balet do wykonania i żeby to wszystko było płynne i stwarzało wrażenie prawdziwości, musieliśmy powtarzać nasze ruchy w nieskończoność.

W JAKIM STOPNIU KOSTIUMY I AKCESORIA POMOGŁY CI SKOMPONOWAĆ PORTOSA?
Portos ma w sobie coś instynktownego i bestialskiego, nie jest akademicki, nie uznaje półśrodków, zaczyna od początku i walczy wszystkim, co znajdzie. Kostiumy i akcesoria były więc kluczowe. Wizualnie musiał być rozpoznawalny w scenach walki. Dlatego zawsze miałem ze sobą dwa pistolety. To ja najwięcej strzelam, ale Portos potrafi też chwycić leżącą na ziemi kłodę czy kamień i użyć ich do obrony.

JAK OCENIASZ JEGO RUCH, JEGO CHÓD?
Mając dziesięć kilogramów więcej, sześć kilogramów muszkietów, dwa sztylety i miecze, czyli dwanaście kilogramów materiału, skóry, metalu na plecach, czułem się jak kowadło! Mój chód był bardziej obciążony, siłą rzeczy.

JAK MARTIN BOURBOULON TOBĄ KIEROWAŁ?
Martin miał tysiące rzeczy do ogarnięcia, bo codziennie kierował dwustuosobowym zespołem. Stąd tak ważne były nasze próby, które pozwalały nam być gotowymi i samodzielnymi na planie. Martinowi udało się poświęcić nam wszystkim czas. Szukał precyzji, a jednocześnie chciał, żebyśmy się dobrze bawili. Aby nadać temu kwartetowi ludzką twarz, musieliśmy czerpać radość ze wspólnego grania.

JAKI WPŁYW NA TWOJĄ GRĘ MIAŁY PRAWDZIWE PLANY ZDJĘCIOWE?
Fakt, że byliśmy zakotwiczeni w naturalnej scenerii, dodawał mięsa naszej grze. To był prawdziwy atut. Dało nam wrażenie, że opowiadamy również o bogactwie francuskiego dziedzictwa. Miałem wrażenie, że chodzę śladami prawdziwych muszkieterów. Było w tym coś upajającego.

CO ZAPAMIĘTAŁEŚ Z TEGO DOŚWIADCZENIA?
Nigdy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym zrobić film, który byłby tak fizycznie angażujący. Naprawdę miałem wrażenie, że jestem jednością z moimi mieczami i muszkietami, a także, że w zwierzęcy sposób wcielam się w Portosa. Ten projekt był tak ambitny, że czułem prawdziwą dumę z bycia jego częścią. Jestem bardzo zadowolony z rezultatu!

Czytany 70 razy Ostatnio zmieniany środa, 10 maj 2023 19:11

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy Odśwież

Reklama

Pies.tv

Reklama

Reklama