Jacek Szymczak urodzony w Bydgoszczy, ukończył Wyższe Studium Realizacji Telewizyjnej PWSFTviT w Łodzi. Reżyser filmów dokumentalnych, operator, fotograf, producent. Wykładowca TVN Media School i Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz PWSFTviT w Łodzi.
Spotykamy się w Toruniu przy okazji warsztatów…
Jacek Szymczak: Miałem przyjemność uczyć w Toruniu młodych filmowców, którzy mam nadzieję, nie długo będą robić swoje filmy dokumentalne czy fabularne. Jest to duży wachlarz wiedzy, jak ich oczekiwania i plany które również są ogromne. Robimy warsztat filmowy, w którym uczymy się abecadła sztuki filmowej, jak również zaawansowanego opowiadania, konstruowania historii fabularnych i dokumentalnych. Toruń zawsze był dla mnie wyjątkowym miejscem. To tu zaczęła się moja historia i przygoda z filmem. Tak naprawdę tutaj zacząłem robić pierwsze filmy, tutaj skończyłem pierwszą szkołę filmową i dostałem się później do Łodzi, to było przy festiwalu Camerimage. Dzisiaj mam okazję uczyć podstaw warsztatu filmowego młodych filmowców, amatorów prawdziwych miłośników kina, ludzi którzy naprawdę mają wiele pasji, potencjału. Prowadzę grupę tak by po 2-dniowym spotkaniu zrobić samodzielnie historię fabularną czy dokumentalną. Nie wszyscy jeszcze wiedzą, czy chcą pracowac w fabule czy dokumencie. Natomiast po tym warsztacie będą potrafili bardziej się określić, zbliżyć do filmu, opowiedzą historię za pomocą obrazu i dźwięku.
A czego oczekują od Ciebie?
J. S.: To są młodzi ludzie, którzy już filmują i to jest niesamowite, ponieważ my już żyjemy w epoce ludzi, którzy potrafią posługiwać się kamerą jak długopisem. Potrafią zapisać historię za pomocą obrazu i dźwięku, potrafią montować a ja ich uczę opowiadać historie. To początkujący artyści, filmowcy. Dzięki warsztatowi poznają bardziej zaawansowane techniki, rozwijają sztukę świecenia, inscenizacji, opowiadania obrazem, ruchu kamery, aktora. Poza tym uczą się sztuki obserwacji, tutaj jeśli chodzi o element warsztatu dokumentalnego. Najważniejsze jest jednak to, że uczę ich umiejętności interpretacji rzeczywistości, a to jest najtrudniejsze. Tworzenie i budowanie świata z wielkiego chaosu, nie jest proste, ponieważ musimy z niego wybrać te najważniejsze kadry z których konstruujemy opowieść.
Do Torunia zjechali ludzie całej Polski, z czego się ciesze, ponieważ razem możemy coś fajnego stworzyć.
Co trzeba zrobić, ile lat trzeba ‘siedzieć w biznesie”, aby być dobrym operatorem?
J. S.: Wystarczy wiedzieć czego sie chce i doczego dąży. Dużo praktykować, filmować, opowiadać historie. Eksperymentować !!! No i co najważniejsze ciągle poszukiwać i rozwijać swój warsztat.
A co Tobie dała szkoła w Łodzi?
J. S.: Szkoła filmowa to przede wszystkim świadomość i wybitni ludzie których dzieki niej poznałem i nadal poznaję. Ciągle głodny wiedzy uczę się i dzielę się tym co zdobywam. Szkoła filmowa to miejsce gdzie odkrywa sie jak pod mikroskopem świat a w nim często istotę neszego istnienia. Zadaje sie ważne pytania, szuka nie odpowiedzi, bawi się, wzrusza, wygrywa i przegrywa. Tutaj spotykać ludzi, którzy podobnie jak ja kochają świat, ludzi i pragną opisaywać go obrazem i dźwiękiem.
Ciągle przewijają się hasła film fabularny, film dokumentalny, a jaka jest różnica pracy przy jednej i drugiej produkcji?
J. S.: Coraz częściej w kinie różnica między filmem fabularnym a dokumentalnym jest coraz mniejsza, bo wielu twórców filmów fabularnych chciałby opowiadać dokumentalnie, czyli realnie a filmowcy fabularni tworzą dokumentalnie, z uwagi na utwierdzenie widza w prawdzie. W kazdym z gatunków zależy na tym aby historia była opowiedziana jak w ciekawie i emocjonalnie, musi mieć początek, rozwinięcie i zakończenie, to dotyczy każdego filmu. Moje doświadczenie mówi mi, a właściwie pierwszy powiedział to Józef Dębski, że "różnica pomiędzy filmem dokumentalnym a fabularnym jest tylko w zdobywaniu materiału". Chodzi o pracę z aktorem, w fabule pracujemy z prawdziwym aktorem, z którym możemy pewne rzeczy powtarzać, a w dokumencie z aktorem realnym bez dubli. W fabule robimy wszystko aby udawać rzeczywistość a dokument dodaje nam wiarygodności przekazu. Myślenie dokumentalne daje widzowi głębsze dotarcie do historii. Nagrodzony nie dawno film Operacja Argo jest tego najlepszym dowodem jak to działa a pierwszym który to udowodnił był Haskel Wexler w "Chłodnym Okiem".
Na planie filmu są również sytuacje nieprzewidywalne …
J. S.: Współpraca z naturszczykami jest bardzo fascynująca, ponieważ daje wielkie możliwości inscenizacji. Tutaj inscenizacja, jest jakby prawdziwsza. To kamera czujnym okiem podąża za akcją. Lubię prace z amatorami, ponieważ jest inspirująca, odkrywcza, a cała sztuka polega na dobrym poprowadzeniu aktora, aby zrozumiał swoją role, aby starał się nie grać tylko docierać do swoich pokładów emocji, ktore każdy z nas posiada. Naszym zadaniem jest to uchwycić kamerą i odpowiednio zmontować. To jest część tajemnicy prowadzenia i pracy z amatorami. Jest to ciekawe i fascynujące wyzwanie. Poza tym, ze to jest naturalny powrót do historii. Podobne próby pracy z amatorami były już w historii kina. Powrót do tego trendu, narzucił sam widz potrzebą podglądania prawdziwych historii. A to jest wynikiem rozwoju ewolucji mediów. Co będzie dalej? Zobaczymy. :)
Skąd pomysł na takie zajęcie?
J. S.: Moja historia z filmem zaczęła się, kiedy miałem 8 lat, kiedy dostałem w prezencie aparat fotograficzny. Od 8 roku życia interpretuję i opowiadam obrazem. Na początku był to obraz statyczny, a potem nastąpiła zmiana na kamerę, czyli gdzieś od 17 roku życia używałem innego narzedzia do opowiadania. Od zawsze lubiłem opowiadać obrazem, dzięki czemu mogłem dzielić się obserwacjami, opowieściami, anegdotami, ktore doświadczałem. Dlatego zajmuje się filmem. Poprostu lubię opowiadać historie.
Filmy dokumentalne, fabularne, reklamy, seriale, teledyski … w czym czujesz się najlepiej?
J. S.: W dokumencie najbardziej fascynujący jest moment przełomu psychicznego, kiedy bohaterowie filmu przestają cię postrzegać jako „ekipę”, która ich filmuje. Kamera przestaje być oddzielnym medium. Staje się moim niemalże anatomicznym dodatkiem. Ten sposób pracy i taki model realizacji ostatnio spełnia mnie ar- tystycznie. W fabule pragnę udawać rzeczywistość tak by widz odbierał ją jak prawdziwą historie i identyfikował się z moimi bohatemi. W reklamie uwielbiam myśleć skrótem i osiągać szybki cel w komunikowaniu się z widzem. W wideoklipie kocham eksperymenty i poszukiwania twórcze. W każdym z gatunków odnajduję się i daję z siebie wszystko.
Ostatnio byłam na konferencji pt. „Sztuczka w filmie”, na czym wg Ciebie polega magia kina?
J. S.: Magia kina to świat, który powstaje miedzy ekranem a naszą świadomością. Świat bez kontroli, osobisty, pełen iluzji i wiarygodnych historii, nawet tych najbardziej wydumanych. Magią jest uczucie, że wierzę w to co widzę i czuję na ekranie.
Na jednym z konferencji powiedziałeś, że jest to trudny czas dla filmowców. Tzn.?
J. S.: Ten czas jest bardzo trudny i łatwy zarazem. Łatwość polega na możliowściach jakie dostaliśmy od rozwoju technologii i dostepności do narzedzi filmowych. Trudność za to w tym, że żyjemy szumie spowodowanym ogromem ilości informacji, boźców audiowizualnych. Na świecie żyje więcej twórców niż odbiorców - do czego to doprowadzi? Zobaczymy.
(Zapraszam na sieci na film "Szum" (realizacja: B.Stkolalski i J.Szymczak), który jest próbą odpowiedzi na te pytania).