Skończyłeś szkołę dopiero 3 lata temu a w Twoi życiu zawodowym sporo się wydarzyło. Dostajesz bardzo różne role. Przypadek, szczęście, talent???
Z całą pewnością towarzyszy mi dużo szczęścia. Mam nadzieję jednak, że to nie jest całkowity przypadek i kryje się za tym także doza talentu.
"Podatek od miłości", to film, w którym Cie nie poznałam. Zmiana wyszła bardzo dobrze i wydaje mi się, że to jest pozytywna rzecz, gdy widz wciąga się w film, w akcje, bohatera, a nie skupia się na konkretnym aktorze. Czy jest jakaś granica czego byś nie zrobił? Pytam pod kątem wyglądu, scen...
Dziękuje bardzo. Miło to słyszeć. Postać Artura z „Podatku...” dawała bardzo duże pole to szaleństwa. Dodatkowo cudownie twórcza atmosfera, która panowała na planie mocno motywowała.
Mówię o tym, ponieważ paradoksalnie Artur nie był najprostszą postacią do zagrania i wymagał przekroczenia pewnych granic o które pytasz. Artur jest trochę przerysowany, ale zależało mi, żeby nie był całkowicie postacią z kreskówki.
I tu pojawia się reżyser – Bartek Ignaciuk, który wprowadza mnie w ten piękny świat, jednocześnie nad tym wszystkim panuje, i wiem, że nie pozwoli na to, aby na ekranie widz zobaczył pełnokrwistą postać z kreskówki.
Chciałem przez to powiedzieć, że nie ma dla mnie granic (w pracy), których bym nie przekroczył, muszę tylko mieć pewność, że osoba, która prowadzi mnie za rękę, wie w dokąd zmierzamy.
Masz jakieś wizje, marzenia dotyczące swojej kariery, rolę które chciałbyś zagrać?
Hmm... a która z postaci Marvela jeszcze nie jest obsadzona?
Powiedziałeś, że zawód aktora to pewnego rodzaju misja. Co jest w takim razie ważne w tej pracy wg Ciebie?
To prawda. Ważny dla mnie jest film. Interesuje mnie fabuła, relacje między bohaterami i co mogę dołożyć z „własnego skarbczyka doświadczeń i wyobraźni”, aby te fabułę wzbogacić. Przy odrobinie szczęścia, może wspólnymi siłami uda się stworzyć dzieło, w którym widz będzie mógł się przejrzeć, przeżyć magiczną przygodę i wyjść z sali kinowej z choćby najmniejszą refleksją.
O tym marzę jako widz. Jako aktor, traktuję to jako misję.
Film który aktualnie możemy oglądać w kinach to DIABLO. Chciałam zapytać trochę o przygotowania, miałeś driftowe szkolenia? Na planie pojawiła się np. z Karolina Pilarczyk, mistrzyni w tym fachu. Dawała Ci jakieś wskazówki?
Oczywiście, że tak.
Poza tym, świetnie się bawiliśmy na planie.
I tak, jeżeli miałem jakiekolwiek nurtujące mnie pytanie, Karolina zawsze służyła pomocną radą, po której przez chwile czułem się, jakbym miał jakiekolwiek pojęcie z zakresu motoryzacji.
Byłam w kinie na Underdogu i Diablo i jedna z pierwszych obserwacji, to mnóstwo Panów w kinie. Można powiedzieć, ze jest to męskie kino? Czy w ogóle kino można dzielić na męskie czy kobiece?
Może druga część Underdoga będzie opowiedziana z punktu widzenia zawodniczki mma, hehe. Nie do końca wiem co konkretnie mamy na myśli mówiąc kobiece, męskie kino? Czy kino tworzone pod konkretnych odbiorców, czy o to kogo więcej widzimy na ekranie w tych projektach?
Paradoksalnie film Underdog, choć opowiada o zawodniku MMA i wydawać by się mogło, że oprócz fanów Rockiego i amatorów federacji KSW nie ma szans to dotarcie do szerszego grona. Nic Bardziej mylnego. Główny wątek krąży w dużej mierze wokół relacji postaci granych przez Eryka Lubosa oraz Aleksandrę Popławską, który jest z kolei ukłonem w stronę żeńskiej widowni.
Mówiąc szczerze, żaden z tych filmów nie chciałby się ograniczyć do konkretnej płci lub grupy społecznej, ponieważ z biznesowego punku widzenia nie byłoby to opłacalne. Dla mnie są to filmy uniwersalne.
Underdog jest wyreżyserowany przez debiutanta, który jest mocno zanurzony w MBA. Na ile to pomogło na planie? Nie bałeś się pracy z debiutantem?
Jeżeli całym sercem opowiadasz o czymś, czemu to serce oddałaś to nie ma znaczenia czy jesteś debiutantem, czy nie. Maciej Kawulski może i nie skończył szkoły filmowej i może wzbudzać kontrowersje w środowisku filmowym. Jednak życzę nam wszystkim, abyśmy z takim zaangażowaniem i uczuciem podchodzili do swojej pracy. Poza tym, wydaje mi się, że biorąc pod uwagę skalę z jaką musi się zmagać przy organizacji gal KSW myślę, że film przy tym to małe piwo. :) Zresztą polecam pójść do kina i przekonać się na własnej skórze. Kawul wymiata.
Nasuwa się pytanie jakich lubisz reżyserów. Wtrącających się w pracę aktora czy wręcz przeciwnie?
Przytoczę przykład Macieja Pieprzycy w trakcie pracy przy Jestem Mordercą.
A przynajmniej jak to pamiętałem i jak ogromne wrażenie to na mnie zrobiło. Maciej miał szczegółowo przygotowany plan sceny i między innymi tego czego oczekuje od nas w tej scenie. Nie zmieniało to faktu, że był otwarty na nasze propozycje. Narysował nam świat po którym mogliśmy się swobodnie poruszać i wypełniać naszymi spostrzeżeniami.
Na planie panował spokój i pełny szacunek do każdego członka załogi. Dawało to niezwykły komfort pracy. A uczucie współtworzenia całości, dodawało pewności siebie i dawało bardzo duże pole do twórczej pracy. Uważam, że najlepiej by było, gdyby reżyser potrafił rozgraniczyć jedno i drugie. Jednak ma pełne prawo wtrącać się, jak również puścić wolno swoich aktorów. Osobiście odpowiada mi jedna i druga metoda. Pod warunkiem, że „wie dokąd zmierzamy” (śmiech)
A jak wyglądała praca np. przy "1983". Coś Cię zaskoczyło?
Zaskoczył mnie świat, który został w tym serialu wykreowany. Wspaniały i co przerażające bardzo prawdopodobny. Jest to zasługa każdego pionu realizatorskiego w tym przedsięwzięciu. Począwszy oo scenariusza, poprzez scenografię, charakteryzację, na reżyserii kończąc.
To był plan zdjęciowy, którego długo nie zapomnę.
A spotkanie z tak wspaniałymi artystami jak Kasia Adamik, Olga Chajdas, Robert Więckiewicz i samą Agnieszką Holland ląduję na jednej z największych przegródek w moim „skarbczyku doświadczeń”.
Twój zawód naraża Cię na krytykę. W Twoim przypadku np. przy filmie Diablo, pojawili się "znawcy" już na etapie zwiastuna". Jak ją odbierasz? Pytam o tzw. "krytyków", którzy często zahaczają o hejty. Nie jest to chyba zdrowe?
Szanuję i czytam krytykę – tę konstruktywną, nawet jeżeli nie pozostawia na mnie i na projekcie suchej nitki. Jest to dla mnie pewien element rozwoju i bardzo to cenie.
A te mniej konstruktywne wypowiedzi, po prostu szybko zapominam już w trakcie czytania ich, albo oglądania. (śmiech) Myślę, ze krytyka jest bardzo potrzebna, dopóki nie jest wylewem
własnych kompleksów i frustracji.
Na koniec zapytam o plany. Wiem o teatrze w Kielcach...
Codziennie pytam o to sam siebie. Póki co jestem w Kielcach i pracujemy nad spektaklem „ Prawie równo” w reż. Uny Thorleifsdottir na który gorąco zapraszam już od 16 marca.